Nie planowałem tej sesji. Po prostu wyszedłem rano przed dom, licząc na odrobinę spokoju i może ciekawe światło. Zamiast tego spotkałem… jego.
Młody jelonek pojawił się niemal bezszelestnie. Spokojny, czujny, jakby trochę ciekawski – przez chwilę obserwowaliśmy się nawzajem. Miałem szczęście, że zaufał mi na tyle, by pozwolić się sfotografować.
To jedno z tych spotkań, które trudno zaplanować, ale łatwo zapamiętać.
Właśnie takie momenty przypominają mi, dlaczego fotografia to dla mnie coś więcej niż tylko technika i sprzęt. To sposób na bycie uważnym, obecnym, otwartym na to, co niespodziewane.
Kilka kadrów z tego poranka znajdziecie poniżej. Czasem warto po prostu wyjść z domu… i zobaczyć, kto dziś zaplanował sesję za nas. 😉